prof. Irena E. Kotowska

  • mikrofon

Czy potrzebne jest docenienie pracy domowej kobiet? W jakiej postaci byłoby możliwe – uznania społecznego, gratyfikacji finansowej?

Oczywiście jest potrzebne, tylko jak to zrobić? Ważne jest docenienie znaczenia społecznego i ekonomicznego tej pracy, problem polega jednak na tym, że myśląc o jakiejś formie wynagrodzenia finansowego, musimy wziąć pod uwagę możliwości finansowe państwa i tu powstają wątpliwości, czy jest to realne. Z pewnością zaś musiałoby być ograniczone do pracy opiekuńczej (nad dziećmi, chorymi, niepełnosprawnymi członkami rodziny) wykonywanej przez kobiety w domu. Zupełnie nierealne i niebezpieczne dla budżetu wydają się natomiast postulaty wynagradzania każdej pracy domowej.

Czy byłoby możliwe objęcie systemem emerytalnym kobiet, które wychowują dzieci i nie pracują zawodowo?

Już teraz obawiamy się, że zmiany demograficzne (starzenie się ludności) oraz bardzo niskie wskaźniki zatrudnienia (najniższe w Europie) coraz bardziej pogarszają proporcje pomiędzy liczbą osób, które są obecnie i będą w przyszłości uprawnione do pobierania świadczenia, a liczbą osób pracujących, które płacą składki. Ta sytuacja rodzi obawę o możliwości sfinansowania uprawnień do świadczeń emerytalnych w przyszłości. Dlatego nierealne wydaje mi się objęcie świadczeniami emerytalnymi kobiet, które pracują w domu, a więc pozostają poza rynkiem pracy, poprzez który nabywa się uprawnienia do tych świadczeń. O problemie trzeba jednak mówić i poszukiwać innych rozwiązań. Jednym z nich jest sposób uwzględniania przerw w pracy związanych z wychowywaniem dzieci czy samego wychowywania dzieci przy określaniu uprawnień do emerytury przez kobiety pracujące. Na przykład w Czechach, Słowacji czy Słowenii wiek przejścia kobiet na emeryturę zależy od liczby dzieci (im więcej dzieci, tym krótszy staż pracy uprawniający do emerytury). Można też pomyśleć o tym, aby składki za okres urlopów wychowawczych były płacone nie na najniższym poziomie, ale od wynagrodzenia otrzymywanego przed urodzeniem dziecka. To by przeciwdziałało zmniejszeniu ich zakumulowanego kapitału, a w efekcie przyszłych świadczeń emerytalnych. Inna możliwość – to wyższe renty rodzinne po śmierci mężów dla kobiet, które nie pracowały zawodowo, gdyż wychowywały dzieci. A zatem sprawowanie obowiązków wychowawczych i opiekuńczych przez kobiety mogłoby i powinno być uwzględnione w różnych rozwiązaniach finansowych.

Mniejsze podatki, zasiłki?

Niższe podatki – zdecydowanie tak, bo pozostawiają więcej środków dla rodziny. Jest to lepsze rozwiązanie niż dawanie zasiłków. One są oczywiście koniecznością w pewnych sytuacjach, dla rodzin o najniższych dochodach, ale tylko dla nich. Pozostałym rodzinom zostawmy w większej części to, co same wypracowały.

W jaki sposób wpłynąć na podniesienie prestiżu pracy domowo-opiekuńczo-wychowawczej?

Myślę, że w dobrym kierunku idą próby wyszacowania wartości pracy w domu, które są już podejmowane. Szacunki opublikowane niedawno przez GUS nie są co prawda za wysokie, ale sam fakt podania ich do publicznej wiadomości pozwoli na dostrzeżenie problemu, na zmianę opinii dotyczącej wartości niezawodowej pracy kobiet. Komercjalizacja usług domowych (zatrudnianie pomocy domowych, opiekunek) jest też pewnym wskaźnikiem, ile ta praca kosztuje. To powoli wpłynie na zmianę podejścia do pracy domowej, za którą kobiety nie pobierają gratyfikacji.

Co zrobić, aby kobiety nie czuły się niedowartościowane, że pracują tylko w domu na rzecz innych członków rodziny, a z drugiej strony, aby to nie one wyłącznie były obarczone tymi obowiązkami?

Potrzebna jest tu zmiana postaw. To wiąże się z uświadomieniem mężczyznom, a także dzieciom, że gospodarstwo domowe jest mikrofirmą, w której muszą być wykonywane różne prace, że nie są one odpłatne i wszyscy są za nie odpowiedzialni. Konieczne jest określenie podziału obowiązków pomiędzy domowników. Wydaje mi się, że sytuacja na rynku pracy i pewien przymus ekonomiczny przyspieszy te przemiany postaw, bo dyskutowanie o nich tylko w kategoriach nierównego traktowania kobiet i sprawiedliwości społecznej okazało się, jak dotąd, dalece niewystarczające. Potrzebujemy więcej osób na rynku pracy, a to właśnie kobiety stanowią niewykorzystany zasób, więc koniecznością staje się zmiana myślenia o podziale obowiązków domowych, odpowiedzialności i rolach społecznych kobiet i mężczyzn.

Rozmawiała: Hanna Dziarska

prof. Irena E. Kotowska – kierownik Zakładu Demografii w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej.